Małżeństwo mieszka w maleńkim zniszczonym domu wraz z babcią Elżbietą oraz dwójką dzieci - Bartkiem i Julką. Dziewczynka marzy o karierze weterynarza. - Kocham zwierzęta i bardzo lubię im pomagać - mówi. Bartuś natomiast jest spokojnym dzieckiem, które kocha ciepło, jakie dają mu najbliżsi.
Pewnego dnia spokój rodziny zburzył telefon z tragiczną wiadomością. - Około czternastej zadzwoniła do nas do pracy sąsiadka. Powiedziała, że wichura zerwała nam dach. Nie mogliśmy w to uwierzyć - opowiada pani Monika. W czasie burzy w budynku była babcia z Bartusiem. To cud, że nikomu nic się nie stało. Na domiar złego, sytuację pogorszyła ulewa, która zalała doszczętnie gromadzony latami dobytek. Cała piątka zamieszkała w jednopokojowym mieszkaniu zastępczym.
Po miesiącu, dzięki pomocy brata, rodzina wróciła do starego domu, ale niestety zabrakło pieniędzy na jego wykończenie. Przede wszystkim na bardzo kosztowny dach. Dużym problemem był też brak odpływu oraz ciepłej wody. - Chciałabym, żeby Julka nie musiała wstydzić się koleżanek, że ma gorzej - martwiła się pani Monika. Rodzina nie była w stanie samodzielnie dokończyć remontu, dlatego poprosiła o pomoc ekipę programu „Nasz nowy dom”. Budowlańcy i architekci nie mieli łatwego zadania. Po raz pierwszy stanęli do pojedynku z aż tak potężnym mrozem i śniegiem.
„Nasz nowy dom” w każdy czwartek o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.
Powtórka w niedzielę o stałej porze, czyli o godzinie 17:45.
Zobacz także:
Czym rodziny zaskakują twórców „Nasz nowy dom”?
„Nasz nowy dom” jest zawsze pełen niespodzianek
Martyna Kupczyk dla POLSAT.PL: Remont domu jest czasem jak nowe życie
Maciej Pertkiewicz dla POLSAT.PL: Najważniejsza jest dla nas pomoc rodzinie
Świąteczny „Nasz nowy dom” pełen blasku i radości