Jak powszechnie wiadomo, życie to jest zabawa. Szczególnie, gdy nadchodzi jesień, za oknem robi się brzydko i deszczową pogodę warto zamienić na słoneczne party. Wtedy na ratunek przychodzi chętne szaleństw towarzystwo, współbiesiadnicy i balangowicze. Nie ma na co czekać! Rozkręcamy epicki melanż.
Na dobry początek... oczywiście piosenka, a w tle dym, pulsujące światła i kolorowe gadżety, bo bawimy się! - Bez polityki. Do diabła z tym! - powitał wszystkich Robert Górski i zaprosił na scenę pierwszego gościa.
Spod samiuśkich Tater przyjechał Józek Gąsienica, czyli Robert Korólczyk z Kabaretu Młodych Panów. - Skońcyłem cterdzieści lot, ale rok temu - przyznał się i od razu zaznaczył, że dla niego to żaden dramat, bo korzysta z życia. - Ja się bawię. Ino wolniej - podkreślił i dorzucił garść góralskich refleksji. O seksie też było...
Temat wieku pojawił się także przy kolejnym gościu. Co Artur Andrus dałby na prezent czterdziestolatkowi? - Kombinezon do latania - wskazał, opowiadając Robertowi Górskiemu o swoich nietypowych upodobaniach. - Lubię sporty ekstremalne - doprecyzował satyryk i... dostał zadanie. Miał ułożyć wierszyk z trzech słów wskazanych przez publiczność: banan, bulbulator, lukier. - To takie wiersze bungee, jak skok na bungee - zaznaczył. Jak mu poszło? O tym później.
W „Kabarecie na Żywo” nie mogło zabraknąć premierowych skeczy. A najlepiej w wykonaniu gospodarzy odcinka. Kabaret Moralnego Niepokoju zabrał publiczność do urzędu, gdzie zjawił sie petent z prośbą o wycięcie trzech drzew. - Dzień dobry panie urzędniku! - przywitał się. - Nie da się! - usłyszał. - Ale pan nie wie, o co mi chodzi - kontynuował. - Pan nie widzi, że jestem w urzędzie, w pracy, i pracuję - pieklił się biurokrata.
Ewa Błachnio zaśpiewała, a potem przemieniła się w Beatę i... spotkała w Łazienkach biegającego Donka. - Z kotem na spacer wyszłam - oznajmiła. - Nie wiedziałem, że masz kota - zdziwił się. - Bo nie mój - usłyszał. Usiedli na ławeczce i sympatycznie porozmawiali. - Co Ty nie haratasz w gałę? - spytała. - Drużyna mi się posypała - odparł. Ot takie premierowe spotkanie. Do czasu.
Kabaret Nowaki przedstawił scenkę o wizycie teściowej. Nie każda mamusia nosi jednak siekierę doczepioną do breloczka. Wystraszony zięć miał sporo powodów, żeby oblać się potem. - Okres mi się spóźnia - wskazała powody swojego gniewu. - A ile? - spytał wystraszonym głosem. - Trzydzieści lat!
Nieziemski żart przedstawił Kabaret Chyba. Do rolnika przyszedł agent Nowak z Wydziału Spraw Okołoziemskich w sprawie kręgów w zbożu. - Czy u pana ostatnio wylądowało UFO? - zapytał. Jak się okazało, takie sprawy można wytłumaczyć... na chłopski rozum.
Łowcy.B wyjaśnili „jak wyjść z sytuacji bez wyjścia, skoro nie ma wyjścia” i zaproponowali zabawę w „escape room”. Żeby uciec z pomieszczenia najpierw musieli rozwiązać ciąg zagadek logicznych, a potem podać hasło.
Na koniec jeszcze obiecany wiersz z trzech zaproponowanych przez widownię słów, wyrecytowany przez Artura Andrusa i wyjaśnienie, kto obchodził tego dnia urodziny. A jak taka okazja, to musiał być również tort. Dla... Roberta Korólczyka. Sto lat!
„Kabaret na Żywo” w każdą niedzielę o godz. 21:05 w Telewizji POLSAT.