Najpierw awansowali na Euro 2016 i nie przegrali tam meczu (odpadli w ćwierćfinale po rzutach karnych z późniejszym triumfatorem, Portugalią). Teraz drugim ważnym turniejem na ich drodze będą mistrzostwa świata w Rosji. Do eliminacji przystępowali jako faworyci. Trudne początki
Zaczęło się jednak nie najlepiej, bo od wyjazdowego remisu ze słabym Kazachstanem. W dodatku Biało-Czerwoni prowadzili w tym meczu 2:0 do przerwy i wydawało się, że kontrolują sytuację. Kazachowie byli jednak brutalni, nieustępliwi i skuteczni. Strzelili dwa gole i pokazali ćwierćfinalistom mistrzostw Europy, że awansu na turniej w Rosji nie dostaną za darmo.
Zimny prysznic przydał się podopiecznym Adama Nawałki, bo przed ważnym meczem z Danią u siebie znów zaczęli stąpać twardo po ziemi. Dzięki zabójczej skuteczności Roberta Lewandowskiego wyszli na prowadzenie 3:0, którego nie potrafili jednak bezpiecznie dowieźć do końca spotkania. W 69. minucie meczu Duńczycy złapali kontakt i do ostatniego gwizdka walczyli o remis. Polacy odparli wszystkie ataki, ale serca kibiców drżały o wynik do samego końca.
Jeszcze bardziej nerwowo było trzy dni później z Armenią. Biało-Czerwoni grali na PGE Stadionie Narodowym, od początku do końca dominowali w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, a mimo to zwycięstwo wydarli Ormianom dopiero w piątej minucie doliczonego czasu gry po trafieniu - jakże by inaczej? - kapitana, Roberta Lewandowskiego.
Powiew optymizmu
Pierwszy mecz na dobrym poziomie Polacy zagrali dopiero w listopadzie w Bukareszcie, gdzie w przekonujący sposób rozbili 3:0 Rumunów. Do tego spotkania wyklarował się skład reprezentacji, który z grubsza - jeżeli to tylko możliwe - obowiązuje do dzisiaj. Wypadli z niego m.in. powoływani jeszcze na początku eliminacji Bartosz Kapustka (objawienie Euro, gol w meczu z Kazachstanem), czy Bartosz Salamon. Wypadł też na pewien czas - z powodu kontuzji - Arkadiusz Milik. Tymczasem w podstawowej jedenastce zadomowili się Karol Linetty i Krzysztof Mączyński. Na boisku pojawiał się też strzelający gole dla Anderlechtu Bruksela Łukasz Teodorczyk.
Efekty nowej małej stabilizacji było widać wiosną. W kluczowym dla losów awansu spotkaniu z silną Czarnogórą Polacy zagrali na wysokim poziomie i przywieźli z Podgoricy chyba najcenniejsze trzy punkty tych eliminacji. Od tej pory byli zdecydowanymi faworytami do awansu z grupy 5. europejskich eliminacji.
Lekcja futbolu
Aspiracje potwierdzili w meczu z Rumunią u siebie, który - dzięki kolejnemu hat-trickowi Lewandowskiego - bez większych problemów wygrali 3:1. I kiedy mogło się wydawać, że do Rosji mają już z górki, we wrześniu pojechali do Kopenhagi, gdzie lekcję futbolu dali im Duńczycy. Biało-Czerwoni przegrali 0:4. Większość kadrowiczów przeszła obok meczu, a w destrukcji widoczny był brak Grzegorz Krychowiaka - jeszcze na Euro gwiazdy reprezentacji, a w minionym sezonie tylko rezerwowego PSG, który przez większość sezonu nie miał okazji powąchać murawy w meczach o stawkę.
Porażka z Duńczykami skomplikowała sytuację podopiecznych Adama Nawałki, którzy nie mogli sobie pozwolić na kolejne wpadki. Na szczęście trzy dni później grali z Kazachstanem. Łatwe zwycięstwo 3:0 pozwoliło odbudować morale zespołu przed ostatnią prostą eliminacji.
Ostatnia prosta
Na finiszu czekali Ormianie i Czarnogórcy. Po przekonującym 6:1 w Erywaniu oczy wszystkich fanów zwrócone były na konfrontację Czarnogóry z Danią. Remisu nie było, więc trzeba było przypieczętować sukces w ostatniej kolejce na PGE Stadionie Narodowym.
Wracamy do elity
Jedziemy do Rosji! Brawo Biało-Czerwoni! To pierwszy nasz mundial od MŚ w 2006 roku w Niemczech. Turniej rozpocznie się 14 czerwca i zakończy 15 lipca w Moskwie na Łużnikach. Mecze rozgrywane będą na dwunastu stadionach w jedenastu miastach, a wszystko poprzedzi ceremonia losowania grup, która odbędzie się 1 grudnia 2017 roku na Kremlu.