- „Nasz Nowy Dom” to pierwszy tego typu program w Polsce. Jak odnajduje się pani w roli prowadzącej?
- Prowadzenie takiego programu to spełnienie marzeń każdego dziennikarza. Na studiach zawsze mnie uczono i po stokroć powtarzano, że w dziennikarstwie najważniejsza jest misja. „Nasz Nowy Dom” realizuje to założenie w stu procentach. Dzięki temu programowi pomagamy najbardziej potrzebującym i biednym ludziom. Oczywiście, zgłoszeń jest bardzo wiele i nie jesteśmy w stanie dotrzeć do wszystkich, ale proszę pamiętać, że nagraliśmy już sto odcinków, a to oznacza, że sto rodzin zyskało nowe domy! Uważam, że to zawrotna liczba, którą można, a nawet trzeba się chwalić.
- Czy jest jakaś rodzina, którą szczególnie pani zapamiętała?
- Staram się nikogo nie wyróżniać i wszystkich traktować tak samo. Owszem jedne rodziny bardziej utkwiły mi w głowie, inne może nie potrafiły się aż tak przed nami otworzyć, ale pamiętam wszystkich i każdego staram się traktować z ogromnym szacunkiem. W programie oprócz prowadzącej pełnię też rolę psychologa. Spotykam się przecież z ludźmi, którzy doświadczyli często ogromnych tragedii, sytuacji, które czasami trudno sobie wyobrazić... Trzeba wiedzieć jak z nimi rozmawiać. Bardzo przydała mi się tu psychologia, którą miałam na studiach.
- Jak wygląda praca na planie?
- Przy programie pracuje ogromna ekipa. Spędzamy wspólnie całe tygodnie i zdążyliśmy się ze sobą już bardzo mocno zżyć. Jest z nami również pani Ola, która jako pierwsza dociera do rodzin. Ola weryfikuje nadesłane zgłoszenia i ocenia na ile jesteśmy w stanie pomóc. Sprawdza też stan prawny budynku, bo istnieje przecież coś takiego jak prawo spadkowe. Zanim zaczniemy remont domu, ta sytuacja musi być wyklarowana. Chcemy uniknąć sytuacji, że pojawia się dawno nie widziany członek rodziny z roszczeniem praw do domostwa. To są ważne rzeczy, o których nie każdy pamięta. Na remont mamy naprawdę tylko pięć dni, więc dajemy z siebie wszystko, aby zdążyć na czas. Ekipa budowlana pracuje całe dnie i noce. Jest ciężko, ale efekt końcowy wynagradza wszystkim zmęczenie.
- Czy sąsiedzi chętnie pomagają przy remontach?
- Sąsiedzi są różni. Niektórzy pomagają i mocno wspierają pokrzywdzone rodziny, ale zdarzają się i tacy, którymi kieruje zawiść. Wiemy o dwóch przypadkach zniszczenia elewacji - pięknie wyremontowane domy zostały oblane śmierdzącą czarną substancją. Nie rozumiem jak można się tak zachować. Jeśli ktoś nie chce pomagać, to niech nie pomaga, ale przede wszystkim niech nie przeszkadza. To bardzo przykre i okrutne, że ktoś potrafił zniweczyć naszą ciężką pracę i wymarzony dom doświadczonych przez życie ludzi.
- Kontrolujecie stan wyremontowanych budynków?
- Domy, które remontujemy są dla rodzin prezentem. Byłoby nie w porządku gdybyśmy zaglądali do nich i pytali na przykład „a czemu podłoga jest brudna?!”. Dajemy tym ludziom wędkę i liczymy, że dzięki niej złowią wiele ryb. Jeśli to im się uda, to wspaniale, ale jeśli nie... no cóż. Są dorośli i muszą odpowiadać sami za siebie. My pomogliśmy im najlepiej jak umieliśmy i daliśmy im lepszy start w nowe życie. Nie będziemy ich sprawdzać i kontrolować, bo to byłoby okrutne.
- A co z podatkiem? Czy to prawda, że rodziny muszą go zapłacić?
- W internecie pojawia się bardzo dużo takich krzywdzących komentarzy. Ludzie sugerują, że zostawiamy rodziny na pożywkę dla urzędów. To jest nieprawda i kompletna bzdura. Wszystko przewidzieliśmy i to telewizja płaci podatek. Rodzina dostaje od nas nowy dom, łącznie z całym wyposażeniem, talerzami, sztućcami a nawet... papierem toaletowym. Nie muszą za nic płacić.
- Czy w tym roku będzie odcinek świąteczny?
- Tak. Tak samo jak rok temu będzie odcinek specjalny. Bardzo lubię te spotkania, bo zawsze mnie rozczulają. Wiemy, że szczególnie czekają na nie wszystkie dzieci, ale nie tylko z powodu prezentów, które przywozimy ze sobą. Mamy chwalą się, że jest czysto, a my bardzo to doceniamy. Zabawne, ale kiedy zostawiamy rodzinie wyremontowany dom, to mówimy im, że teraz to ich własność i że mogą urządzić go jak chcą. Kiedy odwiedzamy ich ponownie, okazuje się, wszystkie przedmioty stoją w tych samych miejscach, w których je zostawiliśmy, nawet bibeloty na półkach. To wzruszające i bardzo miłe.
- A jak podchodzi pani do remontów w swoim domu? Czy to przyjemność, a może wręcz przeciwnie?
- Jestem uzależniona od remontów. Mam to szczęście, że mogę połączyć swoją designerską pasję z pracą. Teraz jestem na miesięcznym urlopie, bo mamy przerwę pomiędzy realizacją kolejnego sezonu, a ja zamiast odpoczywać… remontuję! Kupiłam już nową kanapę i myślę, co by tu dalej zmienić. „Mamo, wróć już do tej pracy, bo znów chcesz nam przenieść salon do kuchni, a kuchnię do salonu” - śmieje się moja córka. Coś w tym jest…
Rozmawiała Joanna Grochal
„Nasz nowy dom” w każdy czwartek o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.
Zobacz także:
Czym rodziny zaskakują twórców „Nasz nowy dom”?
„Nasz nowy dom” jest zawsze pełen niespodzianek
Martyna Kupczyk dla POLSAT.PL: Remont domu jest czasem jak nowe życie
Maciej Pertkiewicz dla POLSAT.PL: Najważniejsza jest dla nas pomoc rodzinie
Świąteczny „Nasz nowy dom” pełen blasku i radości