Aktorzy, muzycy, tancerze - ludzie sztuki. Kto mógłby lepiej opisać filmowe dzieło z 1997 roku, najbardziej kasową produkcję w historii kina. Oto efekty sondy POLSAT.PL.
- To chyba jeden z najczęściej oglądanych filmów na świecie. Sam oglądałem go pewnie z dziesięć razy. Niesamowita realizacja. Nikt się nie spodziewał, że James Cameron zrobi to z aż takim rozmachem. Poza tym to fajna opowieść o miłości, dobrze zagrana. Leonardo DiCaprio był już znany, ale chyba dopiero ta rola zrobiła z niego gwiazdę światowego formatu. Doceniam też muzykę - powiedział POLSAT.PL Janusz Panasewicz, lider zespołu Lady Pank, który wśród wielu przebojów wylansował utwór „Zostawcie Titanica”.
Popularny „Panas”, juror ostatniej edycji programu „Idol”, ma także nieco bardziej osobiste wspomnienia związane z kinowym przebojem wszech czasów. - Byłem na premierze w Stanach, a dopiero później zobaczyłem go w Polsce. Prapremiera odbywała się w Sali Kongresowej w Pałacu Kultury i Nauki. Pani Ewa Sałacka poprosiła nas, żebyśmy przed seansem zagrali „Zostawcie Titanica” - wskazał artysta. - Mam dobre wspomnienia związane z tym utworem, ponieważ tekst wiele lat przed premierą filmu napisał Grzegorz Ciechowski, który - jak się okazało - przewidział trochę przebieg wydarzeń - podkreślił Janusz Panasewicz.
- A mnie w ogóle ten film nie poruszył. To dziwne, bo jestem czuła na takie historie, a Kate Winslet to moja ukochana aktorka - przyznała się Magdalena Stużyńska-Brauer. - Realizacja jest bardzo szczegółowa, są świetne sceny katastroficzne, znakomici wykonawcy, wszystko jest na najwyższym poziomie. Nawet muzyka, ta znakomita Celine Dion… A mimo to ani przez chwilę się nie wzruszyłam - zaznaczyła gwiazda serialu „Przyjaciółki”. Dlaczego? - Może dlatego, że Leonardo DiCaprio jest świetnym aktorem, ale dalekim od mojego ideału mężczyzny... A może to był taki okres w moim życiu i dzisiaj odebrałabym wszystko inaczej. Zwłaszcza po wspaniałej wystawie, którą widziałam kilka lat temu w Sztokholmie, a niedawno w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Zachowane szczątki statku, listy, pamiątki - to mnie bardzo poruszyło. Może powinnam obejrzeć ten film jeszcze raz? - pomyślała w trakcie rozmowy z POLSAT.PL serialowa Anka. Polecamy!
Znana aktorka zwróciła natomiast uwagę na wielkie przywiązanie twórców „Titanica” do szczegółów, które - jak się dzisiaj wydaje - lepiej przetrwały próbę czasu niż sprawnie rozpisana, lecz niezbyt ją poruszająca melodramatyczna historia miłosna. Podczas kolejnych seansów zachwycają bowiem drobiazgowo odtworzone maszynownie pełne pary, wytworne sale balowe z orkiestrą, eleganckie kajuty i zaludnione przez biedotę niższe pokłady, a nawet takie detale jak okrętowy zegar odliczający godziny do katastrofy czy mosiężne stery, na których zaciskają dłonie marynarze.
Znacznie więcej emocji i kolejne warstwy filmu - wraz z kolejnymi seansami - odkrywała natomiast Agnieszka Kaczorowska. - Kiedy „Titanic” był w kinach, byłam bardzo mała i pamiętam, że zostałam z dziadkiem w domu, a cała rodzina poszła na film. Pierwszy raz zobaczyłam go dopiero w telewizji i od tamtej pory oglądałam kilka razy - stwierdziła tancerka w rozmowie z POLSAT.PL.
- Za pierwszym razem wzruszył mnie wątek miłosny, a przy kolejnych seansach doceniałam muzykę, do której można by zrobić show taneczny czy wspaniałą scenografię. Dzisiaj myślę, że to idealny film, aby oglądać go pod kocem, wypić lampkę wina i się wzruszyć. Bo to świetna, dobrze zagrana opowieść, która pozwala się zrelaksować, odstresować i uruchamia emocje - dodała wielokrotna uczestniczka i triumfatorka „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami”.
Mimo jedenastu Oscarów i grona wyznawców, „Titanic” nie na wszystkich zrobił wrażenie. - Historia była ważna i poruszająca, ale sam film traktuję jak lekturę obowiązkową. Bardziej wstrząsnęło mną World Trade Center, bo to wydarzyło się w moich czasach - stwierdził aktor Wojciech Błach, porównując oba tragiczne wydarzenia, które dzieli blisko 90 lat.
- Rozumiem, że to była fantastyczna łódź, że była symbolem. Wszystko rozumiem, ale mimo to nie było to dla mnie wyjątkowo ważne. W filmie można docenić szczegółowość, efekty specjalne, odzwierciedlenie realiów, ale oglądałem go raz w kinie, raz w telewizji i nie czuję potrzeby, aby do niego wracać - dodał aktor znany m.in. z serialu „Pierwsza miłość”.
Które opinie są Ci bliższe? Czy zaliczasz się do krytyków, a może fanatyków filmu? Jedno jest pewne, niezależnie od różnicy zdań: „Titanic” to film epicki i zawsze warto go odkrywać na nowo. Z taką samą fascynacją, jak tajemnice dotyczące wraku legendarnego statku.