2017-12-11

Jubileuszowe wywiady z okazji 25-lecia Telewizji POLSAT

0

Jakie wspomnienia zostały w pamięci ważnych osób związanych ze stacją? O czym marzyła Nina Terentiew - dyrektor programowa i członek zarządu, przychodząc do Polsatu? Co opowiedzieli specjalnie dla POLSAT.PL znani i lubiani bohaterowie programów, seriali oraz show emitowanych w naszej stacji?

- Zadzwonił Andrzej Woyciechowski i zaprosił mnie do swojego nowego autorskiego programu „Na każdy temat” w Polsacie. Podziwiałam go i lubiłam, myślę sobie: dlaczego nie? Zresztą bardzo byłam ciekawa stacji, o której wszyscy mówili. Nawet w snach nie przypuszczałam wtedy, że Polsat stanie się na długie lata moim domem - wspomina Nina Terentiew. - Kiedy weszłam na pokład Polsatu, trochę niepewna i onieśmielona, miałam dwa marzenia. Chciałam, aby cała Polska kolędowała co roku z Polsatem w najpiękniejszych polskich kościołach i aby widzowie bawili się z nami na największych plenerowych sylwestrach w Polsce. Oba marzenia się spełniły. Udało mi się je zrealizować już w pierwszym roku mojej obecności w stacji. Dzięki, Szefie, że mi zaufałeś - dodała dyrektor programowa i członek zarządu Telewizji POLSAT.

Marek Horczyczak i jego ćwierć wieku w Polsacie

Jedną z niewielu osób, które są w stacji 25 lat jest Marek Horczyczak, popularny prezenter pogody. - To praca, która dała mi możliwość realizowania się. Ale też taka machina, która zmusiła mnie do okiełznania poczucia swobody, uporządkowania życia i wzięcia odpowiedzialności za to, co się robi. Zarówno na antenie, jak i w życiu prywatnym. Poza tym to też od dwudziestu pięciu lat miejsce, gdzie czuję się bezpiecznie. A to bardzo ważne - podkreślił w rozmowie z POLSAT.PL.

Dorota Gawryluk: Widzowie cenią rzetelność i obiektywizm

- W zespole mamy do siebie ogromny szacunek, a do pracy przychodzimy z przyjemnością i bez żadnego napięcia czy też strachu. Mamy bardzo dobre relacje i zdarza nam się spotykać po pracy na kawę. Nie zmieniło się również to, że nie dolewamy oliwy do ognia, tylko staramy się obiektywnie przedstawiać bieżące wydarzenia. Tak było, jest i mam nadzieję będzie - powiedziała Dorota Gawryluk, dziennikarka i prowadząca „Wydarzenia”.

Jarosław Gugała na 25-lecie Polsatu. Co wspomina?

Jak swoją rolę w dziennikarstwie informacyjnym na antenie Polsatu postrzega znany prezenter? - To praca, która wymaga dużego zaangażowania emocjonalnego. Ale jeśli jest dobrze zorganizowana, to unika się większości pułapek, które czyhają na nas w programach na żywo. Jestem szczęśliwy i dumny, że mogłem zainaugurować nasze nowe studio „Wydarzeń” i Polsatu News. Do dzisiaj pamiętam dzień, kiedy po raz pierwszy prowadziłem ten program w nowym miejscu i z nową oprawą. Tego się po prostu nie zapomina - opowiedział POLSAT.PL Jarosław Gugała.

Karolina Szostak: Widzę jak wszystko się zmienia

Swoimi odczuciami z POLSAT.PL podzieliła się także Karolina Szostak, która od lat zajmuje się w stacji sportem. - Polsat ogromnie się rozwinął i wciąż się rozwija. W 1998 roku pojawił się nasz szef Marian Kmita, który wraz ze świętej pamięci Piotrem Nurowskim, stworzył Polsat Sport, czyli obecnie najlepszą telewizję sportową w Polsce. To był milowy krok dla całej stacji. Jestem zaszczycona, że mogę pracować od lat w prawie niezmienionym zespole. Oczywiście dołączają do nas nowe osoby, które zawsze ciepło przyjmujemy, ale jest mnóstwo ludzi, którzy są w teamie od dawna. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Dla mnie to niesamowicie ważne i wartościowe, bo taka drużyna to skarb! - zauważyła dziennikarka.

Mariusz Szczygieł: Byliśmy bezpretensjonalni

Polsat odegrał ważną rolę w życiu Mariusza Szczygła. Prowadzący talk-show „Na każdy temat” stał się dzięki polsatowej produkcji rozpoznawalny, ale do swojej roli podchodził zawsze z dużym dystansem. - Pamiętam, jak byłem zadowolony, że na jedynym korytarzu Polsatu nie ma tego szpanu, jaki panował na Woronicza. Tam ludzie nie chodzili po korytarzach, tam sunęli lub się unosili. Polsatowska załoga nie miała żadnych pretensji, nie udawała nikogo kim nie była. Byliśmy w latach dziewięćdziesiątych może troszkę przaśni, ale bezpretensjonalni - wskazał dziennikarz.

Zygmunt Chajzer o programie, który zmienił jego życie

O tym, że wtedy nie było łatwo opowiedział POLSAT.PL również Zygmunt Chajzer, który prowadził teleturniej „Idź na całość”. - To były lata dziewięćdziesiąte, więc nie korzystałem z podpowiedzi obecnie powszechnego „ucha”. Nie miałem osoby, która wskaże kogo wybrać czy jaką kolejną propozycję złożyć grającemu. Miałem tylko osobę, która prowadziła mnie na planie i czasem spoza linii kamer wskazywała, którą bramkę mam zaproponować, który rekwizyt czy którą nagrodę. I to było stresujące, bo strasznie dużo trzeba było pomieścić w pamięci, po czym zresetować się i od razu być gotowym do kolejnej gry - podkreślił.

Artur Barciś: „Miodowe lata” traktowaliśmy poważnie

- Gra w „Miodowych latach” wymagała od aktorów dużej dyscypliny - zaznaczył w rozmowie z POLSAT.PL Artur Barciś. - Była to praca pionierska i zarazem wyjątkowa. Serial był kręcony przy udziale publiczności, a cały odcinek musiał powstać w jeden dzień. Tekst musiał zostać opanowany na pamięć wręcz idealnie - dubli nie było. Jednocześnie należało mieć na uwadze na przykład, które kamery w danym momencie filmują. Dodatkowo osoby na planie musiały oswoić się z publicznością - akurat dla mnie i Cezarego Żaka nie było to szczególnie trudne. Reasumując kręcenie „Miodowych lat” było wyzwaniem, które dawało jednocześnie sporą satysfakcję - dodał serialowy Tadeusz Norek.

Ewa Wachowicz i radość z tworzenia czegoś nowego

Była Miss Polonia, znana dziś m.in. z „Ewa gotuje”, doskonale pamięta początki stacji. - W Polsacie przyjęto mnie naprawdę cudownie. W stacji pracowało wtedy chyba tylko kilkadziesiąt osób i wszyscy się znali. Wszyscy czuliśmy niesamowitą radość, że tworzy się coś nowego, że powstaje telewizja. Byliśmy niesamowicie zaangażowani w swoją pracę i wkładaliśmy w nią całe serce. Co ciekawe, sama się ubierałam i czesałam, nie mieliśmy ani stylistki, ani fryzjerki. Kiedyś nie było aż tylu fachowców, ilu jest teraz. Wspólnie dyskutowaliśmy i analizowaliśmy najlepsze rozwiązania - wyznała Ewa Wachowicz.

Elżbieta Zapendowska i jej droga na pierwszy plan

Czy ktokolwiek wyobraża sobie dziś muzyczny talent show bez Elżbiety Zapendowskiej? Specjalistka od emisji głosu dała się namówić POLSAT.PL na rozmowę, żeby m.in. powspominać początki swojej pracy w Polsacie. - Znaczącą rolę w moim życiu odegrał pierwszy „Idol”, który zmienił mnie z osoby z czwartego planu w osobę z pierwszego planu. Może trochę z tym pierwszym planem przesadzam, ale rozpoznawalność stała się dla mnie dość istotną zmianą. Wcześniej nie byłam znana w Polsce, a tylko w moim środowisku. Znali mnie ludzie, którzy pracowali w tym samym fachu. I naraz zaczęto za mną wołać na ulicy. Nie spodziewałam się, że ten program będzie się cieszył tak wielką popularnością, więc była chwila stresu. Ale minęła i inaczej zaczęłam podchodzić do rozpoznawalności. Ale - co także istotne - „Idol” to był świeży oddech i dla stacji, i dla mnie jako jurorki - przyznała.

Janusz Panasewicz: Polsat ma na siebie pomysł

W ostatniej edycji programu „Idol” w jury zasiadł Janusz Panasewicz, frontman grupy Lady Pank, który ma sporo wspomnień związanych ze stacją. - Obserwuję Polsat od początku, brałem udział w dziesiątkach, jak nie setkach jego produkcji - od programów sportowych, przez festiwale, po programy rozrywkowe. Pamiętam tę firmę jeszcze w starym budynku, znam tworzących ją ludzi. I myślę, że w ich przypadku ważne jest to, że mają cierpliwość. Powstawało wiele różnych telewizji, zapłonęły, coś się pojawiło i nagle gasło. A Polsat ma swoją filozofię, wie do kogo chce trafić, kto to ogląda i jest w tym konsekwentny. Ma na siebie pomysł - pochwalił rozwój stacji „Panas”.

Maciej Dowbor: Nie sądziłem, że tak to się wszystko potoczy

Wiele ciepłych słów o swojej przygodzie ze stacją powiedział Maciej Dowbor. - W Polsacie pracuję już od trzynastu lat i nawet w najśmielszych snach nie sądziłem, że tak to się wszystko potoczy. Nigdy bym nie pomyślał, że kilkanaście razy poprowadzę festiwal w Sopocie, największe imprezy sylwestrowe i wielkie show jak „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. Jestem ogromnie wdzięczny za szansę, jaką otrzymałem i staram się ją wykorzystywać każdego dnia, najlepiej jak potrafię. Ogromnie ważne jest dla mnie również to, że od wielu lat pracuję w zespole, który doskonale znam. Wiem, że zawsze mogę polegać na ludziach, którzy mnie otaczają i wiem, że nigdy mnie nie zawiodą. To niebywały komfort pracy, którego życzę każdemu - podziękował wszystkim dziennikarz.

Mateusz Damięcki: Polsat uczynił mnie mężczyzną

Jakie skojarzenia z Telewizją POLSAT ma doktor Adam Żmuda z „W rytmie serca”, czyli Mateusz Damięcki? - Pierwszy Playboy Late Night - to było coś, co oglądałem w Polsacie. Ta telewizja wprowadziła mnie w dorosłe życie prawdziwego mężczyzny. Ale oglądałem tam też bajki dla dzieci, a poza tym Polsat to było coś innego od tego, co oglądali wszyscy. To nie była telewizja państwowa, tylko dotknięcie czegoś komercyjnego w dobrym tego słowa znaczeniu. Ten pomarańczowy kolor, to słoneczko, które odróżniało się od wszystkiego, co było na Jedynce i Dwójce. I ten Playboy Late Night… - aktor zwierzył się POLSAT.PL.

Przemysław Talkowski: Ta praca to krew, pot i łzy

O nieco szerszą analizę sukcesu Polsatu pokusił się Przemysław Talkowski, prowadzący „Państwo w Państwie”. - Polsatowi udaje się od wielu lat tworzyć programy, które trafiają do masowego widza, bo z jednej strony są ciekawe i dają wiele rozrywki. A z drugiej strony - jak choćby „Państwo w Państwie” - stoją na takim poziomie, że jak obejrzy je ekspert, to nie obrazi się i nie powie, że to głupoty. Z jednej strony trafia pod strzechy, do zwykłych ludzi, a z drugiej strony wykształceni widzowie też chętnie go obejrzą. Udaje nam się to wszystko wypośrodkować. Jest coś zarówno dla widza, który szuka w telewizji głównie rozrywki, jak i dla takiego, który oczekuje czegoś więcej - podsumował.

Zobacz także:
Zygmunt Solorz: Dzieło mojego życia
25 lat z Polsatem! Czy pamiętasz co było na antenie?
„25 lat Polsatu: Gala z Teatru Wielkiego” 11 grudnia na żywo!

Komentarze