Pięciu śmiałków i mnóstwo wrażeń. Poznajcie uczestników!
Po wielogodzinnym locie panowie zameldowali się na lotnisku w Tokio. - Jak będzie tu tak samo jak we Wrocławiu, to wracam - żartował Karol Strasbuger. Rafał Masny, który miał oprowadzać podczas wycieczki czwórkę starszych przyjaciół, zdradził, że improwizuje, bo nie był nigdy w Japonii. - Bardzo przekonująco mówię o tym, czego nie wiem - śmiał się współtwórca kanału Abstrachuje. Jak wypadł więc w roli przewodnika?
Na ekipę od razu czekało pierwsze małe zadanie: zakup biletu na pociąg do dzielnicy Shibuya. W transakcji pomógł im pewien Japończyk, którego Piotr Polk wziął początkowo za lokalnego konika, bowiem opłatę trzeba było i tak uregulować później w okienku. - To jest taka „przed kasa” - rzucił sucharem niezawodny Karol Strasburger. Dowcipom nie było końca.
Po godzinie mężczyźni znaleźli się u celu. Cała piątka była zafascynowana widokami na najbardziej zatłoczonym skrzyżowaniu na świecie.
W takim tłumie nietrudno o chwilę nieuwagi. Niespodziewanie od grupy odłączył się Władysław Kozakiewicz. - Zgubiliśmy go! - krzyczeli pozostali. Sportowiec odnalazł się jednak po chwili.
Zmęczeni uczestnicy programu mieli nadzieję na luksusowy nocleg w drogim apartamencie, ale Rafał Masny - chcąc pokazać im kawałek japońskiej kultury - zaplanował to zupełnie inaczej. Panowie znaleźli się w tzw. „hotelu kapsułowym”, gdzie pokoje są wielkości lodówek.
- Czy myśmy trafili do hotelu czy do kostnicy? - pytał z przerażeniem Krzysztof Hanke. To nie było jedyne zaskoczenie tej nocy. Okazało się, że Japończycy nie kryją się ze swoją nagością. Panowie nie tracili jednak dobrych humorów i szybko nawiązali kontakt z innymi lokatorami hotelu, rozmawiając z nimi do późnych godzin. Sami też nie próżnowali...
- Jedna noc w takim hotelu jest wystarczająca - stwierdził Piotr Polk zaraz po przebudzeniu. Na śniadanie udali się do restauracji, gdzie podają tradycyjny ramen.
Tym razem ich środkiem komunikacji było metro tokijskie, które jest jednym z najbardziej przepełnionych. Co ciekawe, panuje tam kompletna cisza. Rozmawiający przez telefon Rafał Masny dostał reprymendę od innego pasażera. - Myślę, że byłoby dobrze, gdybyśmy nauczyli się tego od nich w Polsce - wyraził aprobatę Karol Strasburger.
W Ichiran Ramen goście jedzą w wydzielonych boksach. - Czuję się, jakbym był w jakimś konfesjonale - żartował Piotr Polk. Nietypowe miejsce oznacza nietypowe składanie zamówienia. Kelnerzy zbierali je na przygotowanych wcześniej kartkach, które wypełnia się jak ankiety. - Pierwszy raz nie wiem, jak zamówić rosół - żalił się Karol Strasburger. - Te długopisy na sznurku to jak w „Misiu” - dodał. Koniec końców wszyscy zjedli rosół, który im bardzo smakował, choć nie obyło się bez małych kłopotów z jedzeniem bez noża i widelca. W Japonii używa się 24 miliardów pałeczek rocznie.
Ekipa nie mogła doczekać się zmiany miejsca zakwaterowania, ale i tym razem wprawiono ich w zakłopotanie. „Love hotel” to rodzaj pensjonatu, gdzie pokoje wynajmowane są specjalnie w celach seksualnych, stąd też w wielu z nich można znaleźć przeróżne gadżety i zabawki erotyczne. W Japonii jest około 37 000 takich zajazdów.
- Czuję się obco - ocenił sytuację Piotr Polk, gdy w tym czasie Władysław Kozakiewicz zakuwał się w miłosne dyby. Ostatecznie Rafał Masny wykonał jeszcze jeden telefon i załatwił hotel w standardzie europejskim.
Skoro Japonia, to pora na walki sumo! To przecież ich narodowy sport. Czy Krzysztof Hanke, który trenował przez siedem lat judo, sprawdził się w tej dziedzinie? - Wyglądałem głupio w stroju sumo, ale Krzysztof czy Karol wyglądali adekwatnie - komentował Rafał Masny w szatni. Piotr Polk zrezygnował z pojedynków. - Będę sędzią - zadeklarował.
Panowie odbyli najpierw rozgrzewkę, a potem indywidualne walki. - Tak jakbyśmy pchali w ścianę, która się nie rusza - mówił Karol Strasburger po zmierzeniu się z profesjonalistą.
Okazało się, że w turnieju wygrał przedstawiciel pokolenia millenialsów. - Zwycięzcą jest ten, który próbuje. My podjęliśmy heroiczną próbę - podsumował Rafał Masny.
Po takim wysiłku przydałoby się coś zjeść, dlatego uczestnicy „Lepiej późno niż wcale” skierowali się do japońskiej restauracji. Danie główne? Fugu!
Nie jest to jednak zwyczajna potrawa. Ryba ma w sobie truciznę groźniejszą niż cyjanek i nie ma na nią antidotum. Wszystko zależy od sposobu przyrządzenia.
- Cały czas był w głowie taki dzwonek, komu pierwszemu zaszkodzi to jedzenie - zastanawiał się Piotr Polk. Z początku panowie byli sceptycznie nastawieni do kolacji, ale argumentem „za” była długowieczność Japończyków. Średni wiek mężczyzn w tym kraju to 81 lat, podczas gdy w Polsce wynosi on 73. Szczęśliwie, żadnemu z uczestników nie stało się nic złego.
Jakie przygody czekają na wesołą ekipę w kolejnym odcinku? Gdzie tym razem zabierze ich Rafał Masny i jakie zadania dla nich przygotuje?
Oglądaj w IPLA.TV: „Lepiej późno niż wcale” - odcinek 1
„Lepiej późno niż wcale” w piątek o godz. 21:35 w Telewizji POLSAT.
Oficjalny profil „Lepiej późno niż wcale” na Instagramie - @lepiejpoznonizwcalepolsat
Zobacz także:
Karol Strasburger powitał Tokio żartem w swoim stylu
„Lepiej późno niż wcale”: Znamy czołówkę programu!
Rafał Masny: W Azji trzeba było walczyć sumo
Władysław Kozakiewicz: Poznaliśmy króla i królową Bali
Karol Strasburger o swojej pierwszej nocy w Tokio
Krzysztof Hanke: Mieliśmy w Azji wszystko, co najlepsze