Tomasz Adamek (53-5, 31 KO) bardzo spokojnie podchodził do starcia z niepokonanym dotychczas przeciwnikiem. - Mam za sobą bardzo dobry, ciężki obóz. Jestem w doskonałej formie. Wiem, że jeżeli zwyciężę, dostanę jeszcze większą walkę. To będzie naprawdę dobre widowisko! - zapowiadał. - Nie wybiegam za daleko myślami. Darzę Adamka szacunkiem, tak jak i polskich kibiców - podkreślał uznawany za faworyta Amerykanin Jarrell Miller (21-0-1, 18 KO), który spodziewał się, że trybuny w Chicago zapełnią w większości fani naszego zawodnika.
Przed galą Matchroom Boxing „Worlds Collide” Polak zanotował trzy zwycięstwa z rzędu. Wszystkie w ojczyźnie. Pokonani zostali Solomon Haumono, Fred Kassi oraz Joey Abell. Doskonale wiedział jednak, że Jarrel Miller to zupełnie inna półka, zawodnik z absolutnego topu. Nie tylko 40 kilogramów cięższy, ale słynący z dobrej kondycji i obfitych kombinacji ciosów. Konfrontacja wymagała od Tomasza Adamka bardzo solidnych przygotowań, które trwały osiem tygodni pod okiem Gusa Currena w Vero Beach na Florydzie. Cały team twierdził, że Tomasz Adamek znajduje się w życiowej formie. To jednak nie wystarczyło...
- Mam nadzieję, że przygotowany Adamek to jest trudny rywal do boksowania. Wiemy z kim boksował Jarrell Miller. Wydaje mi się, że Tomek ma pomysł na walkę z Millerem, podobnie jak Curren. Natomiast jest pytanie czy gdzieś te wszystkie oczekiwania teoretyczne, naprawdę dobre sparingi i ułożony plan, czy to się wszystko ziści? - zastanawiał się przed galą Mateusz Borek z MB Promotions. Obawy były uzasadnione.
Nasz mistrz miał na realizację swojej taktyki 12 zakontraktowanych rund. Przeciwnikowi wystarczyły zaledwie dwie, żeby znokautować Polaka... W pamięci kibiców z pewnością zostaną jednak piękne czasy, gdy Tomasz Adamek dawał swoim fanom wiele dumy i sportowej radości jako mistrz świata IBF i IBO w kategorii junior ciężkiej oraz WBC w kategorii półciężkiej.