W maleńkim mieszkaniu w bloku zamieszkała pięcioosobowa rodzina - dziadkowie: pani Jadwiga i pan Kazimierz oraz ich trzech wnuków: Damian, Marcin i Kuba. Mimo podeszłego wieku dziadkowie podjęli się wychowania wnuków, ponieważ nie chcieli dopuścić do tego, by chłopcy trafili do domu dziecka. Ich mama załamała się po śmierci męża i popadła w alkoholowy nałóg, z którego nie jest w stanie się wyzwolić. Dzieci mieszkały z nią w tragicznych warunkach i często w nocy uciekały z domu, gdy odbywały się tam alkoholowe libacje.
- Mama przychodziła pijana, biła, waliła kamieniami w okno, nie mogliśmy się wysypiać do szkoły - wspomina Marcin.
- Mama miała swoich konkubentów, pili, cały czas mieli jakieś imprezki - dodaje Kuba.
- Nie mieliśmy też co jeść. Zdarzało się, że jedliśmy tylko chleb z masłem albo chleb z wodą - twierdzi Damian.
Pod swój dach przyjęli w końcu chłopców dziadkowie, którzy wystarali się o prawo do opieki nad wnukami. - Matka nie interesowała się nimi. Musieliśmy ich wziąć, bo trafiliby do domu dziecka lub rodziny zastępczej - powiedział pan Kazimierz. Wszyscy musieli jednak pomieścić się w ciasnym dwupokojowym mieszkaniu. Najstarszy Damian jest osobą niepełnosprawną intelektualnie, która stara się pracować i pomagać dziadkom na miarę swoich możliwości. Marcin choruje na epilepsję i powinien mieć spokój oraz własną przestrzeń, a nie spać z młodszym bratem na jednej wersalce, budząc go i uderzając w trakcie ataków choroby. Najmłodszy Kuba nie miał nawet gdzie odrabiać lekcji. - Ja wstaję rano i wszystko robię: pranie, gotowanie. To czterech chłopów, a w dodatku mąż choruje na serce i kręgosłup. A ja mam chorą nogę, ale nie chodzę do lekarza, bo muszę wychować jeszcze jednego wnuka… - wyznała pani Jadwiga.
Na szczęście z pomocą przybyła rodzinie Katarzyna Dowbor z ekipą programu „Nasz nowy dom”. Specjaliści od ratowania sytuacji beznadziejnych mieli pełne ręce roboty. Nie dość, że musieli rozsądnie zagospodarować i przystosować dla pięciu osób niewielką przestrzeń życiową, to w dodatku właściwie wszystko wymagało odnowienia.
Łazienka znajdowała się w katastrofalnym stanie, a wysoka wanna była całkowicie niedostępna dla schorowanej pani Jadwigi. W mieszkaniu był grzyb, odpadał tynk, odklejały się płytki i progi, nie wszędzie był dostęp do elektryczności. Najgorsza była jednak ciasnota, która sprawiała, że rodzina nie może nawet wspólnie zjeść posiłku przy jednym stole.
Chłopców przygnębia też sytuacja schorowanych dziadków, którzy tak wiele dla nich robią. - Chciałbym, żeby mogli odpocząć, wyjechać na wakacje - przyznał Kuba. A Katarzyna Dowbor postarała się o to w trakcie remontu ich mieszkania. Chłopcom zapewniła rozrywki i atrakcje sportowe, jak choćby jazdę po jeziorze na bananie ciągniętym przez motorówkę. Natomiast dziadkowie mieli okazję zwiedzić z przewodnikiem Łazienki Królewskie oraz zostali zaproszeni na koncert do Opery Królewskiej.
Wszyscy byli zachwyceni. A była to zaledwie przystawka do tego, co czekało ich po powrocie do odnowionego mieszkania. Jak bardzo zmieniła się ich przestrzeń życiowa? Jak zareagowali, gdy zobaczyli te zmiany? Czy Katarzyna Dowbor i ekipa programu „Nasz nowy dom” zaskoczyli ich swoją sprawnością i inwencją w pomaganiu mimo tak trudnej sytuacji?
Oglądaj w IPLA.TV: „Nasz nowy dom” - sezon 11, odcinek 8: Nowe Miasto nad Pilicą
„Nasz nowy dom” w czwartek o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.
Zobacz także:
„Nasz nowy dom” - odcinek 125: Gieraszowice
„Nasz nowy dom” - odcinek 124: Borkowo Wielkie
„Nasz nowy dom” - odcinek 123: Nowa wieś
„Nasz nowy dom” - odcinek 122: Kaliga
„Nasz nowy dom” - odcinek 121: Niedziałowice Drugie